Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Powrót Bombardiera na rynek tramwajów w Polsce jest możliwy

infotram
27.09.2015 19:46
0 Komentarzy

W Polsce w nowej perspektywie unijnej jest do wymiany ponad100 wagonów. Trudno się nie interesować takimi inwestycjami ? mówi JanuszKućmin, generalny przedstawiciel Bombardiera w Polsce. Przypomnijmy, żeostatnie tramwaje producent dostarczył do Krakowa. W kolejnym przetargu w tymmieście oferty firma już nie złożyła. Jak będzie w przyszłości, wiadomoprzecież, że stolica Małopolski szykuje się do zakupu kolejnych,najprawdopodobniej 36 wagonów? Na pewno będziemy się przyglądać planom Krakowa? mówi Janusz Kućmin. Wszystko zależy od naszych możliwościprodukcyjnych. Wydajność naszych montowni jest przecież ograniczona, przez co inam zdarzają się opóźnienia. Staramy się ich jednak unikać – dodaje.

Janusz Kućmin nie wyklucza w tej sytuacji poszukiwańmontowni na terenie naszego kraju. Jedną z możliwości jest współpraca zNewagiem. Szef polskiego Bombardiera nie wyklucza takiej kooperacji. Tymbardziej jest ona możliwa, że równo rok temu obie firmy podpisały porozumienieo współpracy, z którego jak dotychczas nic nie wynikło.

Janusz Kućmin wyklucza natomiast możliwość budowy własnejmontowni tramwajów w Polsce. Inwestujemy w nasze zakłady we Wrocławiu, wktórych budujemy pudła ? mówi. Jak tłumaczy budowa montowni jest opłacalnawtedy, kiedy produkuje znaczne ilości pojazdów. Perspektywy polskiego rynku nieuzasadniają podjęcia takiej decyzji. Tym bardziej, że sieć zakładówprodukcyjnych Bombardiera jest dość gęsta i wystarczająca. Firma zatem niepójdzie śladem Stadlera, który jakiś czas temu zdecydował się na uruchomieniewłasnej montowni pojazdów w Siedlcach. Tym bardziej, że jak już wspomnieliśmy, ma swoje zakłady we Wrocławiu, które są rozbudowywane.


Komentarze