Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

5. rocznica katastrofy pod Szczekocinami

inforail
06.03.2017 06:06
0 Komentarzy

W gminie Szczekociny,na terenie której przed pięcioma laty doszło do jednej z największych w Polscekatastrof kolejowych, upamiętniono w niedzielę ofiary tragedii z 3 marca 2012r. Wspominano też poświęcenie ratowników, którzy nieśli pomoc poszkodowanym wwypadku.

Rocznicowe uroczystości rozpoczęła msza święta w kościele wewsi Goleniowy. Później uczestnicy obchodów złożyli wieńce i kwiaty orazzapalili znicze przy tablicy w Chałupkach, upamiętniającej ofiary katastrofy. Wwyniku czołowego zderzenia dwóch pociągów zginęło wówczas 16 osób, a ponad 150odniosło obrażenia.

W apelu pamięci uczestniczyli m.in. członkowie rodzin ofiar,przedstawiciele władz i służb ratowniczych, kolejarze oraz mieszkańcy Chałupek;wielu z nich brało udział w akcji bezpośrednio po wypadku. Po uroczystości przytablicy, zgromadzeni przeszli w pobliże torów kolejowych, w miejsce katastrofy.Wielu bliskich ofiar odwiedziło także Chałupki już w piątek, kiedy przypadłapiąta rocznica wypadku.

Wśród uczestników niedzielnego rocznicowego spotkania byłburmistrz Szczekocin Krzysztof Dobrzyniewicz; jego zdaniem pamięć o katastrofiei jej ofiarach to obowiązek ? nie tylko lokalnej społeczności. Jak mówił, wobchodach biorą udział delegacje z różnych części kraju, dając dowód trwającejpamięci. Choć od tragedii minęło pięć lat, nadal ? według burmistrza ?wspomnienie tamtych wydarzeń powoduje, że „serce jest niespokojne”.

Do wypadku doszło 3 marca 2012 r. we wsi Chałupki k.Szczekocin, na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa. Zderzyłysię pociągi TLK „Brzechwa” z Przemyśla do Warszawy i Interregio”Jan Matejko” relacji Warszawa-Kraków. Pociąg jadący ze stolicywjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Stratymaterialne po katastrofie oszacowano na 19 mln zł. W akcji ratunkowej brałoudział kilkuset strażaków, policjantów i przedstawicieli innych służb.

Według prokuratury, do katastrofy przyczyniły się błędydwojga dyżurnych ruchu, którym zarzucono nieumyślne sprowadzenie katastrofykolejowej oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentacji kolejowej – co do czasuzamknięcia torów po zderzeniu pociągów.

W lipcu ubiegłego roku częstochowski sąd skazał dyżurnychruchu z posterunków kolejowych Starzyny i Sprowa na 4 i 2,5 roku więzienia.Prokuratura uznała te kary za zbyt łagodne i w lutym tego roku wniosła apelacjęod wyroku, która czeka na rozpatrzenie. Przed sądem pierwszej instancjiprokuratura żądała dla oskarżonych 8 i 7 lat więzienia. Obrona domagała sięuniewinnienia.

Prokuratura uznała, że wymierzone przez sąd kary są zbytłagodne, ponieważ nie uwzględniają wysokiej szkodliwości społecznej zarzucanychoskarżonym czynów oraz nie realizują potrzeb w zakresie kształtowaniaświadomości prawnej społeczeństwa. Zdaniem prokuratora, sąd, wymierzając kary, niedostateczniewziął pod uwagę rozmiar ujemnych następstw przestępstwa, a także fakt, żekatastrofa kolejowa pod Szczekocinami była jednym z najtragiczniejszych tego typuzdarzeń w historii Polski.

Jednocześnie w apelacji prokuratury wskazano, że oskarżenidyżurni ruchu dopuścili się poważnych i oczywistych zaniedbań obowiązkówsłużbowych w zakresie bezpieczeństwa ruchu kolejowego.

Częstochowski sąd uznał, że na tragedię złożyła się serialudzkich błędów. Zgodnie ze zmodyfikowanym przez sąd I instancji opisem czynówAndrzeja N., dróżnik, mając informację o braku kontroli położenia zwrotnic, wnienależyty sposób sprawdził rozjazdy i nie zabezpieczył ich, potem dałzezwolenie na jazdę i skierował pociąg Warszawa-Kraków na niewłaściwy torprzeznaczony dla ruchu innego pociągu, a następnie zaniechał obserwacjiprzejazdu tego pociągu i jego sygnałów końcowych, a także obserwacji wskazańswego pulpitu. W rezultacie N. – według sądu – do końca był przekonany, żewyprawił pociąg po właściwym torze i w ten sposób wprowadzał też w błąd dyżurnąJolantę S.

Jolancie S. sąd przypisał działanie i zaniechanie związane zpodaniem zastępczego sygnału zezwalającego dla pociągu Przemyśl-Warszawa, bezwyjaśnienia przyczyn zajętości toru nr 1 i przy braku reakcji na niepojawieniesię zajętości toru nr 2, a także niewykorzystanie funkcji „alarm” wsystemie radiowym i brak innych działań – wobec podjętych wątpliwości, co doprawidłowości wyprawienia pociągu.

Sąd wskazywał też m.in. na rolę drużyn trakcyjnych obupociągów, które tuż przed katastrofą kontynuowały jazdę, mimo sygnałów do tegonieuprawniających. Maszyniści nie obserwowali też we właściwy sposób toru przedsobą; inaczej – co m.in. udowodnił przeprowadzony po katastrofie eksperymentprocesowy – szybciej zauważyliby, że oba składy zmierzają do zderzenia.Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone – załogi zginęły.


Komentarze