Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Co się dzieje w tym Szczecinku?

infobus
24.03.2015 08:19
0 Komentarzy

Środowisko zawodowe transportu publicznego w Polsce trzy lata temu zdumione zostało informacjami o zamiarach zmian w organizacji transportu publicznego w tym mieście. Sprawą najbardziej zdumiewającą była koncepcja utworzenia konsorcjum złożonego z miejscowych przewoźników ?Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej Sp. z o.o i Komunikacji Miejskiej Sp. z o.o. Ojcami tych zmian mieli być Starosta Powiatowy i Burmistrz Szczecinka. Z informacji publicznie dostępnych zbudowaliśmy obraz tego przedsięwzięcia wraz z próbą jego oceny niektórych aspektów, możliwych do oceny na takim pułapie wiedzy. Pomysł zmian nie był w Polsce niczym nowym. W różnych miastach Polski zmiany zbliżone do planowanych w Szczecinku były wprowadzane i różnym skutkiem, najczęściej złym.

 Autorzy szczecineckiego pomysłu nie sięgnęli po doświadczenia innych miast i zbudowali swój własny obraz jednego wielkiego przedsiębiorstwa transportowego, wykonującego przewozy pasażerskie na terenie miasta, powiatu, województwa, Polski i Europy. Zaplecze techniczne miało być regionalnym centrum usług motoryzacyjnych, włącznie z uruchomieniem serwisu gwarancyjnego ciężarówek potężnej europejskiej marki. Miało to być powiązane z budowaną wizją miasta turystycznego. Integracja dwóch przedsiębiorstw miała być początkowo poprowadzona na zasadzie konsorcjum. Konsorcjum to miało wszystko prowadzić wspólnie, wraz z zakupami paliw, części zamiennych ogumienia itd. Publicznie głoszonym uzasadnieniem takich zmierzeń była gwarancja uzyskania u dostawców niższych cen przy zakupach realizowanych w ilościach większych pod potrzeby dwóch firm a także oszczędnością kosztów. Taka logika nie wytrzymywała krytyki rzeczywistości, bowiem każdy znający realia transportu wie, że gwarancją uzyskania znacząco niższej ceny np. w zakupie opon czy akumulatorów jest ich jednorazowy zakup tylko u producenta i w ilości w granicach 200 sztuk. Zapytać tylko można, czy koszt przechowania takiego zapasu przez kilka lat u takiego kupującego, nie będzie droższy od oszczędności w uzyskanej niższej cenie. My jesteśmy tego pewni. Jedna miała być księgowość dwóch niezależnych firm stanowiących ?konsorcjum?, jeden sekretariat i siedziba w jednym budynku.

Najbardziej szokującym był pomysł, aby dyrektorem w dwóch niezależnych przedsiębiorstwach ?uczestnikach konsorcjum – miała być ta sama osoba. Patrząc na tą sprawę z punktu widzenia Kodeksu Spółek Handlowych i innych norm prawnych prawa handlowego i konkurencji, rozwiązanie takie było wyjątkowo ryzykowne i zagrażało postawieniem takiej osobie zarzutów działania na szkodę spółki (którejkolwiek) a punktów zaczepienia długo by się nie szukało. Pomysł scalenia dwóch przedsiębiorstw opierał się na jeszcze jednej teorii. PKS swoja bazę miał w obrębie miasta i w dzielnicy dość atrakcyjnej dla potencjalnych nabywców terenów dla budownictwa jednorodzinnego a bliskość parku i jeziora tą atrakcyjność podnosiły. Logika odzyskania tych terenów na cele mieszkalne była tu jedynym logicznym argumentem a środki pochodzące ze zbycia tych działek miały być obrócone w inwestycje, także taborowe.   Budując takie teorie nikt nie brał realiów rynku transportowego i przedsiębiorstwo PKS zostało przejęte od Ministra Skarbu ?chyba ku Jego radości. Tymczasem rynek przewozów w Polsce, zarówno pasażerski i towarowy w wykonaniu PKS zmniejszał się i nikt tego nie chciał zauważyć i nie umiał odeprzeć pojawiającej się konkurencji. Wytworzono też mit ważnego i doświadczonego przewoźnika międzynarodowego, de facto wykonującego przewozy zagraniczne na warunkach usługi dla innego operatora a ujawniona opłacalność tego przedsięwzięcia w kwocie 30 tys. zł. zysku za 2013 roku jest głęboko wątpliwa.  Nadal budowano mit potężnego konsorcjum, w którym ku powszechnemu zdumieniu wiodącą rolę przypisywano dla Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej, stawianego za wzór postępu, rozwoju i gospodarności. Działo się to równolegle wraz dramatycznie pogarszającymi się wynikami finansowymi w działalności operacyjnej, które utajniano, zasłaniając je przychodami ze sprzedaży nieruchomości i kolejno zmieniającymi się dyrektorami tego przedsiębiorstwa, którzy nie umieli powstrzymać złych skutków regresu.   

W Komunikacji Miejskiej w maju 2013 roku Burmistrz nie powołał na następna kadencję dotychczasowego dyrektora Komunikacji Miejskiej, jednego z najdłużej pracującego na tym stanowisku w Polsce. Jego miejsce zajął nowy dyrektor, w tym czasie będący już dyrektorem w PKS Szczecinek. I w taki sposób zderzyły się interesy dwóch firm, ogłaszane jako sukces organizacyjny i w przyszłości – gospodarczy. Działania nowego ?wspólnego?dyrektora w stosunku do Komunikacji Miejskiej poszły w kierunku fizycznego przeniesienia tego przedsiębiorstwa pod szyld PKS. Przeniesione zostały wszystkie stanowiska administracyjne, budynek administracyjny po kilkumiesięcznym wyczekiwaniu na dalszy los, został wydzierżawiony dla administracji celnej. Działo się to przy jednoczesnym opłacaniu dzierżawy dla PKS za zajmowane pomieszczenia dla potrzeb administracji. ?Współpraca?dwóch przedsiębiorstw zaczęła wpływać na pogorszenie sytuacji w Komunikacji Miejskiej i pracownicy przestali na to spokojnie patrzeć. Zaczęły się głosy niezadowolenia, zaczęto dostrzegać niebezpieczeństwo likwidacji firmy i wyprowadzenia jej majątku z obszaru miejskiego w prywatne ręce. Zaczął się ?ludzki gniew?. Bezskuteczne były rozmowy z burmistrzem, do którego nie docierały argumenty pracowników.

Skutkiem tego w grudniu 2013 roku, po interwencji pracowników, Poseł Czesław Hoc zwrócił się do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w Komunikacji Miejskiej pod kątem istnienia zagrożeń bezpieczeństwa istnienia firmy i zagrożenia jej bezpieczeństwa ekonomicznego po ?współpracy z PKS. A te były bardzo realne, dość, że rozmiar zobowiązań PKS wobec KM sięgał około miliona złotych.Tymczasem, powołany w maju 2013 roku ?wspólny?dyrektor, po rezygnacji, której uzasadnienia nie ujawniono, w czerwcu 2014 roku zakończył pracę. Do KM powołano dyrektora nowego. Do PKS-u powołano także dyrektora nowego, bez jakiejkolwiek wiedzy o problematyce transportowej. Starosta Powiatowy, po tym wszystkim zdecydowanie ?wypowiedział?nieformalne konsorcjum. Już w 2015 roku oświadczył publicznie, że 10 milionów złotych ?wpompowane?w PKS nie dało efektów, przedsiębiorstwo nadal stacza się i widmo jego upadku lub pozbycia się staje się coraz bardziej realne. Co będzie dalej? Może czas i NIK pokaże. Tyle, że pierwszy jest, drugiego nie widać.

Komentarze