Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Już wiemy, co nas czeka po epidemii: blokada portów

infoship
03.04.2020 10:30
0 Komentarzy

Po ustąpieniu koronawirusa statki należące do armatorów wędkarskich będą blokować porty – zapowiedział w rozmowie z PAP Michał Niedźwiecki ze Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego. Trudna sytuacja armatorów wynika z zakazu połowu dorsza na Bałtyku.

Resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, w odpowiedzi na zapowiedź armatorów poinformował PAP, że wraz z innymi państwami UE wypracowano pakiet pomocowy, który mógłby być skierowany również dla tej branży. Z przekazanej informacji wynika, że czeka on obecnie na akceptację ze strony Komisji Europejskiej. Prace w tej sprawie spowalnia sytuacja związania z koronawirusem.

Apel o dymisję

Armatorzy zwrócili się z apelem do premiera o zdymisjonowanie ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marka Gróbarczyka oraz dyrektora departamentu rybołówstwa w ministerstwie Janusza Wrony. Sztab kryzysowy zapowiedział, że przystępuje do „najostrzejszej formy protestów, która jest aktem desperacji ludzi upadających”.

Armatorzy są w trudnej sytuacji finansowej w związku z wprowadzonym przez Unię Europejską zakazem połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego, od stycznia 2020 r. Rygory zostały wprowadzone w związku z fatalnym stanem populacji tego gatunku w wodach Bałtyku. Zakaz dotyczy również połowów rekreacyjnych.

Michał Niedźwiecki wyjaśnił w rozmowie z PAP, że „najostrzejsza forma protestu” będzie polegała m.in. na blokowaniu strategicznych portów nad brzegiem Morza Bałtyckiego.

„W tej chwili z uwagi, że mamy epidemię nie jesteśmy w stanie wykonać żadnych ruchów, ale jak tylko będą możliwe, od razu je wykonamy. Sto jednostek będzie blokować wszystkie punkty strategiczne, oczywiście w przemyślany sposób” – poinformował.

Niedźwiecki wytłumaczył, że armatorzy będą m.in. utrudniać wejście i wyjście statków do portów. Protest ma być prowadzony też na lądzie – dodał.

Koniec porozumienia

„We wtorek skończyło się porozumienie, jakie mieliśmy z ministerstwem. Otrzymaliśmy list z ministerstwa, z którego wynikało, że KPRM zgodziła się na to, byśmy dostali pieniądze z UE, a oni czekają teraz na odpowiedź Unii” – przekazał przedstawiciel armatorów.

Wyjaśnił, że problem jest jednak taki, iż przedstawiciele UE podczas grudniowego spotkania poinformowali armatorów, że nie mogą być objęci pomocą, bo „nie jesteśmy ujęci w środkach unijnych i nie będziemy”. „Zgodziliśmy się, że przez trzy miesiące zaciśniemy pasa, ale teraz zostaliśmy dosłownie z niczym” – zaznaczył Niedźwiecki.

Co na to rząd?

Ministerstwo proszone przez PAP o komentarz w tej sprawie poinformowało, że wraz z przedstawicielami innych państw UE (Cypru, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Niemiec, Węgier, Łotwy, Litwy, Malty, Niderlandów, Rumunii, Słowenii) wypracowało propozycję pakietu zawierającego niezbędne zmiany w Europejskim Funduszu Morskim i Rybackim.

„Prace nad pakietem trwały przez ostatnie dwa tygodnie. Udało się w ten sposób wypracować kompromisowy wachlarz instrumentów, które 1 kwietnia br. zostały przekazane Komisarzowi ds. Środowiska, oceanów i rybołówstwa Virginijusowi Sinkevičiusowi” – przekazało biuro prasowe resortu.

W piśmie skierowanym do komisarza wskazano na konieczność zwiększenia elastyczności budżetowej funduszu poprzez zniesienie ograniczeń w przesuwaniu środków finansowych pomiędzy poszczególnymi kategoriami budżetowymi oraz przyspieszenie ścieżki procedowania zmian programów operacyjnych.

„Zmiany te pomogłyby w przekierowaniu środków finansowych na działania o charakterze rekompensat za tymczasowe zaprzestanie działalności połowowej, rekompensat dla hodowców ryb czy na dopłaty do składowania lub wsparcie kapitału obrotowego dla małych i średnich przedsiębiorstw” – wskazano.

Polskie ministerstwo, jak i inne państwa UE zwróciły uwagę m.in. na konieczność zwiększenia budżetu Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego. Zaproponowano np., by przesunąć środki z perspektywy na lata 2021-2027, tak by móc je wykorzystać obecnie.

Resort zapewnił jednocześnie, że „podtrzymuje przy tym dotychczasowe zapewnienia o gotowości do pomocy w opracowaniu zmian legislacyjnych umożliwiających udzielenie pomocy rybakom”. Przyznano jednak, że sytuacja związana z koronawirusem komplikuje obecnie wypracowanie odpowiednich rozwiązań na szczeblu unijnym.

„Obecnie trwająca epidemia nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie spowodowała, że spotkania na wszystkich szczeblach są ograniczone, a priorytet mają prace legislacyjne związane z ochroną zdrowia obywateli. Powyższe okoliczności z pewnością utrudnią i przedłużą prace związane z pomocą dla rybołówstwa rekreacyjnego. Z uwagi na to, ministerstwo nie jest obecnie w stanie zadeklarować konkretnych terminów przedstawienia rozwiązań i projektów odszkodowań, o czym sztab kryzysowy armatorów rybołówstwa rekreacyjnego został poinformowany” – przekazał resort.

W połowie stycznia br. minister Marek Gróbarczyk podpisał ze sztabem kryzysowym, reprezentującym właścicieli morskiego wędkarstwa rekreacyjnego porozumienie, które – jak informował resort – kończyło protest i zakładało wsparcie branży w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku. Zgodnie z porozumieniem do końca marca miały być znane szczegółowe warunki pomocy dla armatorów.

Sztab kryzysowy reprezentuje ponad 100 armatorów, którzy zatrudniają po dwóch, trzech pracowników i organizowali wyprawy dla wędkarzy zajmujących się rekreacyjnie rybołówstwem morskim. Domagają się oni możliwości złomowania jednostek, możliwości stworzenia osłony na czas opracowania przepisów przez ministerstwo i możliwości rekompensat dla załóg. Ich zdaniem, na zaspokojenie tych roszczeń potrzeba ok. 150 mln zł.

W listopadzie ub.r. w ramach protestu 92 morskie jednostki wędkarskie przez dwie godziny blokowały porty na środkowym Pomorzu. Armatorzy zapowiedzieli wówczas, że w razie niespełnienia ich postulatów może dojść do zablokowania strategicznych portów, jak Port Północny, Baza Kontenerowa, wejście do Gdańska i Gdyni, blokowanie promów oraz bazy paliw płynnych LNG w Świnoujściu.(PAP)

Komentarze